Starożytni zawodnicy MMA: Walka i Jej Greckie Korzenie


Antyk stworzył zjawisko, które uwielbiamy do dziś – wojny bez zabitych, czyli sport. Popularne w dawnym świecie rozrywki, takie jak zapasy czy wyścigi rydwanów, są niczym innym jak stępionymi umiejętnościami w sztuce zabijania. W miarę jak świat starożytny stawał się coraz bardziej zglobalizowany i cywilizowany, zanikała potrzeba nieustannej walki o życie. Przeciwnie, sąsiedzi nauczyli się dogadywać ze sobą do tego stopnia, że naturalne i głęboko zakorzenione rywalizacje można było zamienić „tylko” w walkę o honor i chwałę, a później oczywiście o pieniądze.

O pierwszych przyjacielskich starciach, w których jeden mężczyzna próbował przewrócić drugiego na ziemię, świadczą przedstawienia zapaśników na ścianach mongolskiej jaskini z ok. 7000 r. p.n.e. Jest jednak prawdopodobne, że ludzie zaczęli uprawiać zapasy już tysiąclecia wcześniej jako technikę „treningową”. Okazało się, że jest to bardzo przydatne: Młodzi mężczyźni dostali szansę pokazania swoich umiejętności i zmierzenia swoich sił z rówieśnikami. Jeśli kilka sąsiadujących ze sobą wiosek zorganizowało „turniej”, agresja mogła zostać uwolniona, a wzajemne spory rozwiązane bez rozlewu krwi.

Nubijscy mistrzowie

Długa tradycja zapaśnicza ukoronowana została w Egipcie i Grecji. Starożytni Egipcjanie zajmowali się zapasami tak, jak każdym innym „historycznym” zadaniem – czyli z pełną powagą i determinacją. Choć uprawiali wiele innych sportów, takich jak biegi, rzut oszczepem czy pływanie, to właśnie zapaśnicy przyciągali tłumy. W grobowcach faraonów oraz niższych urzędników i funkcjonariuszy zachowały się wizerunki ich ulubionych zawodów, dzięki czemu możemy sobie dziś wyobrazić, jacy są popularni mistrzowie.

Mistrzami w tej dyscyplinie nie byli jednak Egipcjanie, ale zapaśnicy z innego kraju: Na południe od Nilu znajdowało się imperium nubijskie, które pozostawało pod wielkim wpływem kultury swojego silniejszego sąsiada. Tamtejsi władcy byli przedstawiani za pomocą tych samych majestatycznych symboli co faraonowie, a ich grobowce kopiowały egipskie wzory. Związek Nubijczyków z Egiptem był skomplikowany: przez setki lat wahał się od bardzo przyjaznych okresów wymiany kulturowej i bogatego handlu do otwartych wojen i karnych ekspedycji, które pozostawiały miasta w ruinie. Egipcjanie podbili Nubię kilka razy, ale było też odwrotnie. Ale imperium faraonów przez większość swojej historii utrzymywało przewagę we wszystkim, z wyjątkiem jakości zapaśników.

Większy i silniejszy

Kilka zachowanych stel przedstawia ciemnoskórych zapaśników obok ich jaśniejszych egipskich odpowiedników. Z pewnym przymrużeniem oka, które oczywiście ma swoje źródło w rzeczywistości, egipscy zapaśnicy są przedstawieni jako mniejsi i szczuplejsi. Nie znamy dokładnej formy zawodów sportowych, ale najwyraźniej mecze nie były przeznaczone dla zwykłych tłumów. Stela znaleziona w świątyni Ramzesa III przedstawia całą delegację dyplomatyczną z Nubii oglądającą starcie mistrzów: Egipcjanin ma na sobie mundur wojskowy, podczas gdy Nubijczyk ubrany jest w strój „sportowy”. Historię piszą oczywiście zwycięzcy. Aby nie ucierpiał na tym honor faraona, mecz kończy się zwycięstwem Egipcjan i napisem: „O czarny wrogu, ty, który się chełpisz! Sprowadzę cię przed oczy faraona!”.

Mało prawdopodobne jest, by istniała klasa zawodowych zapaśników, na którą regularnie przychodzą tłumy fanów. Byli to raczej żołnierze – albo Egipcjanie, albo przymusowi poborowi z podporządkowanej Nubii – którzy spędzali czas walcząc między sobą lub przygotowując się do prawdziwej wojny. O renomie czarnoskórych wojowników świadczą dziś być może ich następcy we współczesnym Sudanie i Senegalu, tzw. zapaśnicy nuba.

Grecka inspiracja

Grecy również kochali swoich zapaśników. Obok stylu klasycznego, który przetrwał w postaci zapasów grecko-rzymskich, twardzi zawodnicy uprawiali także tzw. pankration, który był częścią igrzysk olimpijskich od 648 roku p.n.e. W rzeczywistości Pankration był niezwykle brutalny, ponieważ nie obowiązywały go prawie żadne zasady.

Według opisów historycznych starożytną dyscyplinę można by porównać do dzisiejszego stylu MMA (mieszane sztuki walki, zwykle łączące elementy judo, brazylijskiego jiu-jitsu i tajskiego boksu). Przeciwnicy mogli używać wszelkich środków z wyjątkiem wydłubywania oczu, obdzierania z uszu i ataków poniżej pasa. W swojej pierwotnej formie było to oczywiście przygotowanie do wojny, w ogniu której nabyte umiejętności mogły być niezwykle przydatne. W przypadku starcia dwóch stłoczonych ścian tarcz, bez możliwości prawidłowego zamachnięcia się włócznią, zamachnięcie się nogami przeciwnika w pressingu mogło wywołać efekt domina i w konsekwencji doprowadzić do przełamania linii – czyli zwycięstwa. Eposy Homera pełne są przecież opisów bohaterskich czynów, w których pojedynczy bohater zmuszał do ucieczki całą armię wroga. Nie wspominając już o Spartanach, którzy w legendarnej bitwie pod Termopilami walczyli z Persami na gołe ręce, po tym jak złamali swoje miecze.

Pośmiertna chwała

Zwycięstwo w najtrudniejszym sporcie walki na olimpiadzie było ogromnym zaszczytem, a zawody były czasem tak zacięte, że kończyły się śmiercią uczestników. Najsłynniejszy wojownik swoich czasów, Arrhichion, zwyciężył nawet w 564 roku p.n.e. – mimo że już nie żył. Historyk Pausanias twierdzi, że „nigdy niepokonany” zawodnik był tym razem o krok od swojej pierwszej olimpijskiej porażki: jego przeciwnik od tyłu owinął jego tułów nogami i udusił go rękami. Arrhichion zaczął się załamywać, ale podobno zdołał jeszcze zwichnąć palec u nogi swojego przeciwnika, a biedny zapaśnik natychmiast się poddał z powodu męczącego bólu. Kiedy jednak sędziowie chcieli podnieść zwycięskiego mistrza, stwierdzili, że uduszenie było śmiertelne. Arrhichion został więc pośmiertnie ukoronowany gałązką oliwną. Ale nie był jedynym, który nie wyszedł z tej walki cało.

Wśród bardzo niepopularnych, ale odnoszących ogromne sukcesy zapaśników byli Spartanie. Z Lacedaemończykami trudno było się dogadać w polityce, a co dopiero w sporcie. Ze względu na surowe szkolenie wojskowe, które przechodzili od młodości, często nie potrafili „przestawić się na tryb cywilny” podczas meczów. Dlatego traktowali te spotkania śmiertelnie poważnie – dosłownie. Ich przeciwnicy nieraz przypłacali to życiem, gdyż spartańscy mistrzowie często odmawiali przyjęcia gestu poddania się od przeciwnego obozu. Co więcej w Sparcie podczas treningu dozwolone było szturchanie i gryzienie w oczy, czego zabraniały oficjalne reguły.

Kamil

Od 2002 roku interesuje się zakładami bukmacherskimi. Wtedy właśnie postawiłem swój pierwszy kupon u naziemnego bukmachera. Zainteresowanie trwa do dziś dzień i obejmuje takie zagadnienia jak statystyki, prawdopodobieństwa, różnice w dyscyplinach sportu, wpływ czynników na wyniki meczów, jak również poszukiwanie błędów w kursach bukmacherskich.

AKTUALNE POSTY