Jak (Nie)Wzbogaciłem się na Systemach Bukmacherskich


Zawsze tak było. Kiedy tipsterzy próbują oszukać bukmachera, prędzej czy później kończą jakimś systemem zakładów. Jak Martingale. Ponieważ jestem elastyczny w obstawianiu, spróbowałem Martingale. Nawet kilka razy.

Kilka dni temu dałem się nabrać na iluzję zwaną Martingale. Nie skończyło się dobrze. Powiem ci wszystko, co musisz wiedzieć o tym systemie

Martingale jest jednym z tych „gwarantowanych” systemów zakładów, gdzie podwajasz zakład po każdej stracie, aż do momentu, gdy tip się sprawdzi (info tutaj). W tym momencie (teoretycznie) odzyskujesz wszystkie pieniądze, które postawiłeś i dodatkowo zarabiasz trochę więcej. Nie musisz poprawnie wytypować zwycięzcy, wszystko jest usystematyzowane, więc maszyny mogłyby to robić zamiast ludzi. Co może być dobrą rzeczą, bo chociaż ten system obiecuje Ci pewną wygraną, to nie jest to takie proste.

Problemem numer jeden są pieniądze

Nawet jeśli Twój początkowy zakład wynosi tylko 2 PLN, to w ciągu pięciu nieudanych zakładów będziesz musiał obstawić 32 PLN, a w plecy będziesz 30 PLN. To może brzmieć ok, ale od tego momentu, każdy kolejny zakład będzie wzrastać bardzo szybko:

  • W siódmym zakładzie musisz postawić 128 PLN
  • W dniu 8 postawisz 256 PLN.
  • W dniu 9 zakład wynosi 512 PLN
  • W 10 zakładzie stawiasz 1024 PLN

Za te 10 rund zakładów zapłacisz 2046 PLN. A zacząłeś od zakładu za 2 PLN, którego pewnie i tak nikt nie zaczniesz, bo po co grać o 2 PLN?

Jestem pewien, że zwolennicy Martingale będą się sprzeciwiać:

  • że 10 porażek z rzędu będzie tylko dla pechowców.
  • że podstawową ideą Martingale jest to, że wystarczająco dużo pieniędzy
  • 10 porażek z rzędu = smutna rzeczywistość

Z mojego osobistego doświadczenia wynika, że passa 10 porażek z rzędu jest bardzo, bardzo realna. Aby Martingale naprawdę zadziałało, musisz postawić na kurs co najmniej 2.00, co jest wyrazem dość klasycznej sytuacji rzutu monetą. Na przykład, możemy znaleźć kursy 2.00 na drużyny w meczu hokejowym, w którym remis nadal będzie brany pod uwagę.

Kolejnym problemem jest szukanie samego zakładu. Kursy powyżej 2,00 można znaleźć na przykład przy obstawianiu remisów, które choć teoretycznie czasem gdzieś wychodzą, to jednak częściej zdarzają się zupełnie przypadkowo i nie można na nich polegać. Nawet nie w piłce nożnej. Argument, że jeśli postawisz na remis w piłce nożnej, zawsze możesz postawić trochę mniej niż podwoić swój zakład na następny pick, jest całkowicie nietrafiony, ponieważ remis w piłce nożnej może nie pojawić się przez 30 rund. Zmniejszenie zakładu i tak nie pomoże.

Jeśli chcesz postawić na pewniaka, czyli drużynę, która wygrywa częściej niż połowę czasu (mówię tu o wygranej w regulaminowym czasie gry), nie spełnisz podstawowej potrzeby Martingale, czyli zakładu po kursie co najmniej 2.00. Wszystkie drużyny, które wygrywają częściej niż przegrywają mają kursy poniżej 2.00 (zazwyczaj 1.70 lub mniej), więc w rzeczywistości musiałbyś zwiększyć swój zakład więcej niż 2x

Martingale = zła „inwestycja”

Zwolennicy Martingale chętnie powtórzą przy każdej okazji, że warunkiem powodzenia tego systemu jest wystarczający kapitał początkowy. Nie wierz w to. Prawdopodobieństwo wyjaśnia, dlaczego NIGDY nie możemy liczyć na wygraną w następnej rundzie zakładów – na przyszłe wyniki nie mają wpływu wyniki z przeszłości (choć z czasem powinna nastąpić regresja), innymi słowy, jeśli przegrałeś 10 razy w przeszłości, nie oznacza to, że wygrasz w następnej rundzie. Nie wspominając już o tym, że „wystarczający kapitał” jest pojęciem bardzo abstrakcyjnym, ponieważ w jednym okresie może to być 5 000 PLN, a w innym 40 000 PLN. I tu pojawia się problem po stronie bukmacherów.

Należy pamiętać, że bukmacherzy to w pewnym sensie firmy, które starają się generować zysk z samej zasady działania tego słowa. Jeśli pozwoliliby każdej osobie z „wystarczającym kapitałem” postawić u nich Martingale i zarabiać, powiedzmy, 20 tyś miesięcznie, to wkrótce byliby w kropce. Bukmacherzy stosują więc różne narzędzia do regulacji potencjalnych oszustów. Podstawowym z nich jest ograniczenie wysokości wpłaty, najbardziej ekstremalnym – zamknięcie konta. Nie żeby bukmacherzy potrzebowali zamknięcia konta. Czasami rolę odgrywa po prostu psychologia. Jak u mnie. Kiedy przegrałem 11 razy z rzędu, a następnym razem musiałem postawić całą wypłatę na kuponie z powodu Martingale, w końcu zdałem sobie sprawę, że to nie jest sposób, aby grać. I zacząłem szukać ścieżek, które może są mniej wygodne, ale za to pewne (a przynajmniej pewniejsze niż Martingale, bo w dzisiejszych czasach nic nie jest „pewne”).

Obstawiam z przerwami od ponad 8 lat. W tym czasie wypróbowałem wiele systemów bukmacherskich i znalazłem kilka ciekawych trików, aby zarobić trochę pieniędzy. Ale nie będę Ci obiecywał, że wzbogacisz się na zakładach, bo to się prawdopodobnie nigdy nie stanie (szanse są małe).

W tym blogu postaram się wyłożyć wszystkie moje doświadczenia nie tylko z Martingale, który będzie na moim celowniku przez najbliższe kilka tygodni, ale także z innymi systemami bukmacherskimi, które z jakiegoś powodu wpadły mi w oko (np. „15 zakładów z rzędu„, który obiecuje szansę na wzbogacenie się). Zawsze rozkładam te systemy na czynniki pierwsze i w końcu pokazuję, jak je zaadaptowałem i czy działają.

Oczywiście, wszystkie moje doświadczenia popieram praktyką, w tym przypadku prawdziwymi kuponami i obliczeniami, które często mówią mi więcej. Mam wiele pomysłów, które kłębią się w mojej głowie, więc bądźcie cierpliwi, wkrótce dowiecie się więcej.

Kamil

Od 2002 roku interesuje się zakładami bukmacherskimi. Wtedy właśnie postawiłem swój pierwszy kupon u naziemnego bukmachera. Zainteresowanie trwa do dziś dzień i obejmuje takie zagadnienia jak statystyki, prawdopodobieństwa, różnice w dyscyplinach sportu, wpływ czynników na wyniki meczów, jak również poszukiwanie błędów w kursach bukmacherskich.

AKTUALNE POSTY